Ally
Od razu pobiegłam się pakować. Chowałam wszystko co wpadło
mi w ręce. Chciałam jak najszybciej się spakować i w końcu dolecieć. Mam
nadzieję że mój plan się powiedzie, bo się zatłukę. Moje MEGA szybkie pakowanie
zajęło mi równiutką godzinkę, dzięki czemu, ustanowiłam nowy rekord w pakowaniu
się. Gwałtownie porwałam telefon z stolika i napisałam SMS’a do Trish i Deza.
Zrobiłam sobie kanapki, przebrałam się, poprawiłam makijaż i musnęłam usta,
moim ulubionym, wiśniowym błyszczykiem. Po chwili dostałam Sms’a.
Od Dez’a:
Uważaj na słonie .xx. Pełno ich tam ;p
Do Dez’a:
Okey… XD Sądzę że raczej żadnego tam nie spotkam .xoxo.
Tsaa…
Strasznie dużo wie o Buenos-Aires… Tak więc, jak otrząsnęłam się z zamętu w
jaki wprawił mnie Dez, tym swoim tekścikiem, zamówiłam taksówkę, która zjawiła
się po 10 minutach.
Wyszłam przed dom, ciągnąc za sobą 3 duże walizki z
ubraniami oraz torbę podręczną i zamknęłam drzwi na klucz. Wepchałam walizki do
taksówki i usiadłam wygodnie na swoim miejscu. Na lotnisko dotarliśmy po
godzinie. Zwinnie opuściłam swoje taxi i z walizkami skierowałam się w stronę
recepcji, gdzie kupiłam sobie bilet na samolot, który odlatuje za 10 minut. Pośpiesznie
poszłam w stronę samolotu A15, którym będę leciała. Dałam facetowi od bagaży
swoje walizki, a ja sama udałam się już do samolotu.
Zajęłam swoje miejsce, a
po około 5 minutach wystartowaliśmy.
*około 8 godz. Później*
Właśnie wylądowaliśmy. Jestem cała rozpromieniona, bo w
końcu zobaczę Nessę, Samanthę, ciocie Alice i Ausa ! Wsiadłam do taksówki,
podałam facetowi adres, pod jaki ma mnie zawieść i ruszyliśmy. Dojechaliśmy po
niecałej godzinie. Przynajmniej trochę rozejrzałam się po Buenos- Aires.
Wysiadłam z taxi, zapłaciłam za przejazd, wzięłam walizki i zadzwoniłam do
drzwi, które po chwili się otworzyły, a ja z wrażania puściałam walizki i z
piskiem rzuciłam się na siostrę.
- Vaannn !! – krzyczałam uśmiechnięta, a ona tylko głośno
się zaśmiała.
- Hej Ally ! –przywitała się jak tylko skończyła się śmiać. Nagle
zza jej pleców, wyłoniła się bardzo znana mi sylwetka. Była to, jak nikt inny
Samantha. Znowu wykrzyczałam jej imię na cały głos i rzuciłam się na nią. Van i
Sam są dla mnie najważniejsze, siostra i jej najlepsza przyjaciółka.. To też
moje przyjaciółki. Kocham je bardzo. Potem pokazała się jeszcze moja ulubiona
ciocia, od strony mamy. W nią też się rzuciłam. Nie ma to jak spotkać się z
najważniejszymi dla ciebie osobami, prawda ? Wyściskałam je bardzo mocno.
- Ally, słonko idź odłóż walizki, dziewczyny Cię zaprowadzą
do twojego tymczasowego pokoju. – powiedziała Alice. Zgodnie z jej prośbą razem
z dziewczynami poszłam na górę, gdzie znajdował się mój pokój. Kiedy otworzyłam
do niego drzwi, myślałam że zaraz zemdleję, on… Był cudowny !
Nie było w nim szaf, ale mi to nie przeszkadzało, bo zaraz
obok była garderoba, a co najważniejsze będę miała własną łazienkę !
Zaczęłam piszczeć i skakać jak jakaś głupia, a dziewczyny
się ze mnie śmiały. Po chwili się ogarnęłam i odchrząknęłam głośno.
- A z czego się tak tarzacie po podłodze ? – zapytałam je
poważnie, a one znowu parsknęły śmiechem. Och… Tak bardzo mi ich brakowało.
Teraz niech się ze mnie śmieją, a potem ode mnie dostaną. Patrzyłam na nie z
mordem w oczach, a one nie zwracały na to uwagi. Nagle do pokoju weszła ciocia.
- I co Ally, podoba się pokój ? – zapytała uśmiechnięta. Ja
tylko rzuciłam się jej na szyję.
- Bardzo ! – krzyknęłam, a ona głośno się zaśmiała.
- Okey. Ty się rozpakuj, a ja zrobię ci coś do jedzenia. –
powiedziała ciocia i poszła na dół. Dziewczyny zostały ze mną i pomogły mi się
rozpakować. Nagle zaczęły dziwny temat.
- Ally, czemu ty to robisz ? – zaczęła Nessa. Zmrużyłam na to
pytanie oczy.
- Ale w jakim sensie ? – dopytywałam się siostry.
- Ty wiesz o co mi chodzi… - popatrzyła, na mnie, a jak
zaprzeczyłam kiwnięciem głowy. – Austin.. O to chodzi. – powiedziała stanowczo.
- Van… Austin to… To ktoś, kto nigdy mnie nie zawiódł,
zawsze był przy mnie… Śmiał się ze mną, a nawet płakał kiedy ja to robiłam.
Kocham go z całego serca.. – przerwała mi Sam.
- Kochasz go. O to nam chodzi Ally. – rzekła z uśmiechem, a
ja się jej przyjrzałam.
- Ja… - znowu mi przerwano.
- Kochasz go z całego serca i my to wiemy, bo właśnie nam to
powiedziałaś. – oznajmiła Vanessa. Zatkało mnie… Dopiero co tu przyjechałam, a
one… One wiedzą co ja czuję…
- Jeżeli mogę się wtrącić w twoje życie… - zastanowiła się –
No sorka, ja zawsze Ci się wtrącam. Na twoim miejscu powiedziałabym mu to jak
najszybciej. – skończyła swą przemowę, moja kochana, mądra Sam.
- Dziewczyny… - padłam na swoje łóżko – To nie jest takie
proste… My jesteśmy przyjaciółmi, a ja nie chcę tego popsuć. Budowaliśmy tą
przyjaźń jakieś półtora roku… W takich sytuacjach, mówię STOP moim uczuciom,
które mogą to zepsuć – westchnęłam i dałam upór łzom, które cisnęły się w moje
oczy od początku tej rozmowy.
- Ally.. Teraz właśnie NAJWAŻNIEJSZE są twoje uczucia.
Jesteś piękna, młoda i silna. Dasz radę się z tym uporać. Nie warto zamykać
swoich uczuć w sobie, nie dzieląc się nimi… Z kimś kogo kochasz… Uwierz mi.. –
przytuliła mnie Nessa. Może one mają rację ? Może powinnam się otworzyć i powiedzieć
mu to prosto w twarz. Wyznać mu to co czuję… Calutką prawdę..
- Macie racje, powiem mu.. – szepnęłam, ale dość głośno by
usłyszały to dziewczyny. Słysząc moje słowa, na ich twarzach pojawiły się
wielgaśne banany.
- I taką Cię ubóstwiam Al. Musisz byś silna i pewna siebie. –
uśmiechnęła się uroczo Sam.
- I pamiętaj, masz przecież nas. Zawsze ci pomożemy,
kochana. – powiedziała Van, powtarzając ten sam gest który przed chwilą,
uczyniła jej przyjaciółka. Mocno je uściskałam i otarłam ostatnią łzę
spływającą mi po policzku. Wzięłam dziewczyny za ręce i poszłyśmy do kuchni,
gdzie na stole leżał stos naleśników. Taak.. Ciocia doskonale wie co ja
uwielbiam… Szybko skonsumowałam posiłek, udałam się do pokoju, wykonałam
wieczorną toaletę, przebrałam się i odpłynęłam w krainę Morfeusza…
*następnego ranka*
*godzina 9:00*
Obudziły mnie promienie słoneczne, gładzące mnie po skórze.
Takie uczucie zawsze przyprawia mnie o ciepły dreszczyk. Rozciągnęłam się,
ziewnęłam i szybkim krokiem skierowałam się na dół.
W kuchni, siedziały już
dziewczyny i ciocia, którem jadły śniadanie. Zapach posiłku, był smakowity, a
co dopiero smak. Normalnie niebo w gębie, cieplutkie gofry z bitą śmietaną.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i spojrzałam na resztę domowników.
- Czy tu zawsze będzie
tak idealnie ? – moje pytanie retoryczne rozniosło się szybko w całym
pomieszczeniu, na co wszystkie dziewczyny zaśmiały się głośno. Zasiadłam do
stołu, skonsumowałam szybko gofry i poszłam do pokoju. Walnęłam się na łóżko i
zastanawiałam, jak ja mu to powiem, no bo przecież nie pobiegnę, wpadnę mu w
ramiona i wykrzyczę: „ Czuję do Ciebie coś więcej niż przyjaźń… Ja Cię kocham”,
nie ? Kiedy skończyłam rozmyślać, wstałam, poszłam się odświeżyć i przebrać. Gdy
wyszłam z łazienki, do mojego pokoju wpadły dziewczyny.
- No hej. – rzuciłam z uśmiechem, a one odwzajemniły gest.
- Ally, chciałaś zrobić Austinowi, taką niespodziankę, nie ?
– zaczęła Van.
- Taak.. – odpowiedziałam zdziwiona.
- Mamy dla ciebie pewną ciekawą propozycję. – uśmiechnęła się
chytrze Samantha, a ja tylko kiwnęłam zdziwiona głową.
- Co to za propozycja ? – spytałam. Dziewczyny uśmiechnęły
się szeroko.
- Violaa !!! – krzyknęły jednocześnie. W krótkim czasie, do pokoju
weszła ładna brunetka, była na oko mojego wzrostu i wieku. Taa… To jest
Violetta z opowiadań.
- Ally, to jest Violetta. – powiedziała Nessa. – Pomoże nam
w tym co dla ciebie wymyśliłyśmy. – oznajmiła ciągle z wielkim bananem. Ja
uśmiechnęłam się do nowej przyjaciółki.
- Hej – przywitałam się krótko.
- Cześć. – odpowiedziała uśmiechnięta. Pokazałam dziewczynom
na łóżko żeby usiadły. Po paru minutach, prowadziłyśmy już zażartą rozmowę.
- To opowiecie mi co wymyśliłyście ? – zapytałam, przecież w
końcu i tak ja tez będę brała w tym udział.
- Tak, więc.. – zaczęła Violetta – Urządzimy „Small Protrusion”
(czyt. Mały występ ~ od aut. ;D), na którym będziemy głównie śpiewać i tańczyć.
Będziemy w sensie że ty, ja i moi przyjaciele ze Studia, których z tobą poznam
za jakąś godzinę, bo już nas z nimi umówiłam. To tak, normalnie zaprosimy
ludzi, w tym też Austina. Ty będziesz naszym „Gościem Specjalnym” na tym
przedstawieniu i zaśpiewasz kilka wybranych przez siebie piosenek, ok ? –
skończyła swoją długą, ale ciekawą przemowę.
- Mnie to pasuje. – uśmiechnęłam się szeroko
i przytuliłam dziewczyny. Będę im dużo dłużna, bardzo je kocham, nawet Violę,
którą znam zaledwie 15 minut. Okazała się miła, przyjacielska i całkiem mądra.
Teraz mam cztery przyjaciółki. (Trish, Van, Sam i Vilu ~ od aut. ;>)
Postaram się je, jak najbardziej rozumieć, wysłuchać i pomóc, tak jak one
pomagają mi. Znowu gadałyśmy na bezsensowne babskie tematy i zanim się
obejrzałyśmy minęła godzina. W miarę szybko się ogarnęłyśmy i całą paczką z
mojego pokoju, ruszyłyśmy na spotkanie z przyjaciółmi Violki. Dotarłyśmy na
miejsce po kilkunastu minutach. Byliśmy umówieni w Resto, gdzie jak mówi Viola „
Zawsze najlepiej ustala się ważne sprawunki”. Tak więc weszłyśmy do
pomieszczenie i za Violettą udałyśmy się w stronę stoliku, gdzie siedziała
grupka jej znajomych.
- Cześć wam – przywitała się Viola. – To jest
Samantha, Vanessa i nasza Ally – mówiąc imiona wskazywała na nas po kolei.
Każda z nas rzuciła szybkie „ Hej”.
- To jest Francesca, Camila, Naty, Federico,
Broduey, Marco, Andres, Maxi, Diego i Leon – przedstawiła wszystkich i po chwili,
gadaliśmy na różne tematy, aż w końcu doszło do występu. Każdy się na to
zgodził, więc tylko odetchnęłam głośno.
Potem jeszcze sobie pośpiewaliśmy,
wypiliśmy koktajle i co najważniejsze dowiedziałam się że Diego to chłopak
Violetty. Kiedyś była z Leonem, ale ze sobą zerwali, szkoda..
Co do Leona,
fajny jest. Cały czas rozmawiałam głównie z nim, na różne śmieszne i głupie
tematy. Bardzo go polubiłam. Nawet zaśpiewaliśmy razem jedną piosenkę. Na
dobrym humorze ustaliliśmy że przedstawienie będzie za dwa dni. Po całej „ Niby
imprezce”, pożegnaliśmy się i każdy wrócił do swojego domu. Cały czas byłam
uśmiechnięta.
Cieszę się, że tu przyleciałam, choć tęsknie za Trish i Dezem.
Taak.. Oni zostali sami w wielkim Miami. Boję się pomyśleć co się tam dzieje.
Zjadłam kolację, umyłam się i w ogóle, założyłam piżamę i położyłam się do
łóżka. Posłuchałam chwilę muzyki i rozpromieniona odpłynęłam w krainę Morfeusza…
Cudowny!!! Czekam na next
OdpowiedzUsuńfajny rozdział
OdpowiedzUsuńMasz talent ;D Swietny rozdzial ;)
OdpowiedzUsuńOk :)
OdpowiedzUsuń