Ally
Wyjechał, to koniec. Będę za nim tęsknić. Stałam zamyślona,
ale po chwili się ocknęłam i poszłam do samochodu Austina, którym teraz się
muszę zajmować… Przynajmniej coś mi po nim zostało. Jak na razie jestem sama,
bo Trish i Dez pojechali do pracy na tydzień, trochę dziwne ale wszystko może
się zdarzyć. Odpaliłam auto i pojechałam do domu. Dotarłam też po około 45
minutach. Weszłam i spojrzałam na zegarek, była 16:55. Zrobiłam sobie kanapki,
odświeżyłam się i przebrałam:
Obejrzałam sobie komedię, kiedy skończyłam była 18:35, więc postanowiłam wyjść na spacer. Zamknęłam za sobą dom i poszłam w kierunku plaży. Jak dotarłam to ściągnęłam swoje buty, bo w końcu kto chodzi po piasku w butach na obcasach, nie ? Szłam sobie brzegiem morza z założonymi słuchawkami i słuchałam piosenki: http://www.youtube.com/watch?v=YJz-loJuBvI&feature=player_detailpage ( puśćcie sobie, będzie lepszy klimat :D ~ od aut.) Idąc brzegiem, patrzyłam na zachód słońca, był piękny. Ogólnie atmosfera była cudowna, zachód słońca, szum morza, odgłosy mew latających nad głową. Cudo, przez wielkie „C”. Minęło zaledwie kilka godzin, a ja tęskniłam za Austinem, coraz mocniej. Mocno się zamyśliłam, bo jak spojrzałam na zegarek była 20:15. Wróciłam do domu, zjadłam sobie jogurt, umyłam się i poszłam spać.
*2 tygodnie później*
Każdy dzień mijał tak prawie tak samo… Tydzień temu wrócili
Trish i Dez, przez co miałam co robić, czyli w większości śmiałam się z nich.
Teraz minęły już 2 tygodnie od wyjazdu Austina, a wydaję mi się jakby minęło
kilka dobrych lat. Właśnie jestem u Trish i oglądamy sobie „Titanic” przez co
cały czas płacze. Cieszę się że Aus ma taką szansę i właśnie ją realizuje, ale
naprawdę MEGA za nim tęsknie. Cały czas jest zajęty, dlatego rozmawialiśmy
dopiero jeden raz przez Skype. Powiedział że poznał fajnych przyjaciół m.in.
jakiegoś Leona Verdasa i Violettę Castillo, którą znam z opowiadań Vanessy, bo
ją zna. Co do Van, niedawno do mnie dzwoniła i mówiła że za niedługo może tu
wpadnie, ale znając ją, za niedługo znaczy za jakiś rok. Nagle ktoś pomachał mi
ręką przez oczami.
- Ally !! Drę się na ciebie już z jakieś 5 minut, a ty
lampisz się cały czas w ten głupi stolik ! – krzyknęła Trish. – A tak w ogóle
film już się skończył – powiedziała już nieco spokojniej i poszła do kuchni.
Ona jest taka wybuchowa, że człowiek nawet by kichnąć nie mógł, bo by ją
rozniosło i to ja bym musiała po tym sprzątać. Grunt że Deza niema, bo już by
się bili. A mówiąc bili, mam na myśli rzucanie nożami, tarzanie po podłodze,
krzyki, piski, talerze rozbijane o głowę i więcej wolę nie mówić. Zapomniałam
powiedzieć najważniejszego, niedawno ktoś zdemolował i podpalił szkołę, JUPI !!
I mamy 4 miechy przymusowego wolnego, co mi pasuję jak patyk do dziury.
Podniosłam się z kanapy i poszłam do kuchni, gdzie przyjaciółka, przed chwilą skierowała
swój wybuchowy tyłek. Szykowała coś do jedzenia, co pachniało jak jakiś raj.
- Trish, co robisz ? – zapytałam nie śmiało, chcąc uniknąć
dostania nożem w brzuch.
- Hmm, co się robi w kuchni ? No nie wiem.. – zaczęła się ze
mną droczyć.
- Chodzi mi, jaki posiłek robisz, że tak się wysłowię –
powiedziałam z sarkastycznym uśmiechem na twarzy.
- Robię, makaron z sosem – odpowiedziała w ogólne na mnie
nie patrząc – Jak zjemy, to pójdziemy do Deza – rzekła stanowczym głosem, a ja
w ogóle nie miałam zamiaru zaprzeczać.
Makaronik… Mhmm. Wyszłam z pomieszczenia, zostawiając
przyjaciółkę. Chciałam się spakować, w sensie schować telefon, moje jabłkowe
gumy do życia i wziąć bluzę. Powiesiłam na wieszaku i znowu poszłam do kuchni,
gdzie Trish nakładała już na talerze. Szybko zjadłyśmy i poszłyśmy do Deza.
Zaraz ?! Do Deza ?!?! Ona i Dez… ZGON ! To już się robi chore.. Więc jak
dotarłyśmy do Deza, poszłyśmy do jego pokoju, gdzie walały się śmieci i nie
tylko. Nie chciałyśmy tak siedzieć więc od razu pomogłyśmy mu posprzątać. Po
robocie, usiedliśmy na podłodze i zaczęliśmy grać w butelkę. Zaczęliśmy od
najstarszej czyli Trish. Wypadło na Deza. Już po nim…
- Wyzwanie – rzekł bez wahania.
- Więc Deziuu… Otwórz okno i wykrzycz: JESTEM GEJEM !!!! –
powiedziała z bananem na twarzy. Zaczęłam się ryć jak głupia. Dez bez żadnych
zaprzeczeń otworzył okno i wykrzyczał to strasznie głośno aż przyszła jego mama
i zaczęła się go , czy to na serio. Potem kręcił Dez i wypadło na mnie.
- Wyzwanie – uśmiechnęłam się sztucznie. Chciałam zobaczyć
co wykombinuje.. Tsaa.. Ciekawość to moja wielka wada jak i ogromna zaleta.
- Jak obaczysz się z Austinem, to powiesz mu to co ci
zacytuję: „ Austin, kochany mój. Ani jednego dnia nie przestałam o tobie myśleć
i wywnioskowałam jedno.. Kocham Cię i chcę za Ciebie wyjść.. ‘’ – zaczął się
śmiać razem z Trish. Och… Zabije ich. Teraz kręciłam ja i wypadło właśnie na
Trish.
- Wyzwanie – oznajmiła również bez wahania jak Dez. Co my
mamy z tymi wyzwaniami ?????
- OK ! Pocałuj Deza w stopę ! – krzyknęłam i wybiegłam z
domu przyjaciela, chcąc uniknąć gwałtownej śmierci. Szłam sobie powoli, aż
dotarłam do domu. Umyłam się i zjadłam kolację. Usiadłam wygodnie na kanapę i
oglądałam film, kiedy nagle zadzwonił mój telefon.
- Halo ?
- Ally ? Cześć kochana !
- Van ! No hej, co tam u ciebie ?
- Dobrze. Wiesz że widziałam się z Austinem?
- Tak ? To super…. Zaraz czekaj ?!
- Ally?
- Van !! No to przecież banalne !!! Mogę do Was wpaść ?
- Jeszcze czego Ally !!! No pewnie że tak ! Powiem cioci
żeby przyszykowała Ci pokój i jutro przyjeżdżaj !
- Aaaa !!! Zobaczę się z Ausem ! Dobra Van to ja się pakuję,
pa !
- No pa ! – rozłączyłam się i
poszłam pakować. Mam już nawet plan. Do tego będzie mi potrzebna Violetta. Tak
więc zaczęłam się pakować, skacząc z radości z myślą o wydarzeniach następnego
dnia !
______________________________________________________________________
OKEY ! Rozdział 6 jest ! Teraz ważne : Jak będą przynajmniej
3 komy to napisze next ! Bez komów rozdziału nie ma ;> XD Na serio ! No
proszę Was.. Niby już ponad 800 odwiedzin, a jest tylko około trzech komentarzy
;< BŁAGAM WAS :D
~ Pozdrawiam Was ciepluteńko ;*
czekam na next!
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać nexta
OdpowiedzUsuńFajnyy rozdzial ;D czekam na next ;)
OdpowiedzUsuń