sobota, 29 marca 2014

Rozdział 8: „Small Protrusion” & What ?!?!



Tak ! Rozdział w którym muszę się sprawdzić na 100% :D Mam nadzieję że będzie się Wam podobał ;) Więc zapraszam do czytania i oczywiście komentujcie, bo ten rozdział powstał dzięki waszym komentarzom w poprzednim ! :>
_______________________________________________________________________________

 

*2 dni później*


Brunetka podniosła się zaspana z łóżka, cała rozpromieniona, gdyż dzisiaj jest ten wielki dla niej dzień. Uśmiechnięta powędrowała do kuchni gdzie czekało na nią pyszne śniadanie, zrobione przez nikogo innego jak jej ciocię Alice. Usiadła do stołu i skonsumowała naleśniki z nutellą. Kiedy chciała wyjść z kuchni zaczepiła ją Alice.




Ally


- Coś się stało, ciociu ? – zaczęłam ją wypytywać. Ona tylko uśmiechnęła się szeroko i pokiwała przecząco głową.

- Ally słonko, wiem co dzisiaj planujecie. – powiedziała cały czas uśmiechnięta.

- Ale… Jak ? Od ko… - przerwałam, bo właśnie domyśliłam się że to Sam i Nessa – Aaaa…. – burknęłam sama do siebie.

- I również wiem że to dla ciebie ważne – patrzyła na mnie szczerze, a ja przytaknęłam głową na „tak”.

- Dlatego mam coś dla ciebie – rzekła tajemniczo i skierowała się do swojej sypialni. Po chwili przyszła z wielkim kartonem. Spojrzałam na nią pytająco. Podeszła do mnie i dała mi go do rąk. Położyłam go na stół, ponownie spojrzałam na ciocię, która pokazała żebym otworzyła paczkę. Zaczęłam to otwierać, to co tam zobaczyłam… Megaśnie mnie zszokowało. W środku była piękna, taka jakby łososiowa sukienka. Powaliła mnie na kolana… Spojrzałam na Alice zdezorientowana.


 

- Ciociu ale…. – zaczęłam cicho, ale mi przerwała.

- Kochana… Kiedy dziewczyny powiedziały mi co szykujecie i… Jak ty się w to wszystko angażujesz, bardzo się ucieszyłam. – uśmiechnęłam się do cioci szeroko – Postanowiłam zrobić Ci mały prezent – teraz to ona się uśmiechnęła.

- Och ! Dziękuję Ci ciociu ! – krzyknęłam i rzuciłam się na Alice, która śmiała się na cały dom wraz ze mną. Puściłam ją i pobiegłam z sukienką na górę, do pokoju. Weszłam do swojej garderoby i powiesiłam ją na wieszaku w widocznym miejscu. Spojrzałam na nią jeszcze raz i uśmiechnęłam się sama do siebie. To już dzisiaj… Ten mój dzień. Sama nie wiem czemu tak bardzo się tym przejmuję skoro to tylko jeden, mały występ przed ludźmi i Ausem. Taak… Mega się cieszę że pokonałam ten cholerny lęk przed sceną, bo teraz nie mogłabym się na to wszystko zgodzić. Poszłam z powrotem do pokoju i położyłam się na łóżku. Po co ? Po prostu chciałam pomyśleć, to wszystko przeanalizować. Nagle ktoś zapukał do drzwi.

- Proszę. – rzuciłam na odchodne i podniosłam się z łóżka. Do pokoju wszedł mój nowiusieńki przyjaciel.

- Cześć. Nie przeszkadzam ? – zapytał Leon, zamykając za sobą drzwi. Ja tylko uśmiechnęłam się szeroko.

- Ty mi nigdy nie przeszkadzasz. – odpowiedziałam rozpromieniona z ogromną szczerością, bo to co powiedziałam jest wielką prawdą. Przez te całe 2 dni, zdążyliśmy się naprawdę dobrze poznać. Leon bardzo zdziwił się moją odpowiedzią.

- No co ? – spytałam.

- No wieesz, nic wielkiego. Z wyjątkiem tego że zawsze witałaś się ze mną w stylu : „ No cześć głupku” albo „ Miło Cię widzieć idioto”. – uśmiechnął się i usiadł obok mnie na łóżku. Westchnęłam głośno z bananem na twarzy.

- Ludzie się zmieniają. – zaśmiałam się.

- Taa… Tyle że ty nie jesteś człowiekiem. – powiedział i również głośno się zaśmiał.

- Coś sugerujesz ? – zaczęłam się z nim droczyć i spojrzałam na niego morderczym wzrokiem.

- Nie, no coś ty – odpowiedział wystraszony.

- No mam taką nadzieję, bo inaczej nie wyszedłbyś z tego pokoju w całości – pokazałam mu język. Leon szybkim ruchem popchnął mnie, dzięki czemu leżałam na łóżku, a sam zaczął mnie łaskotać. Krzyczałam i śmiałam się jednocześnie.

- Le-on ! Prze-stań ! Bo Cię u-du-szę !! – ledwo co mówiłam przez śmiech.

- Hemmm.. No nie wiem… - teraz to on zaczął się ze mną droczyć. Uparty facet. W ogóle nie przestawał mnie łaskotać. Do wtedy, kiedy zmęczony walnął się na łóżko i leżał obok mnie.

- Ally ? – zaczął.

- Hmm ? – uśmiechnęłam się.

- Wybrałaś już sobie piosenki na „Small Protrusion” ? – spytał ciekawy odpowiedzi. Właśnie wtedy mnie zatkało.

- Piosenki !! – krzyknęłam na cały pokój, a Leon zaczął się niepohamowanie śmiać.

- Co ty byś beze mnie zrobiła, słoneczko ? – zaśmiał się.

- Pewnie nic. – przyznałam mu rację – I ani mi się waż więcej nazywać mnie „słoneczko” ty idioto – powiedziałam rozbawiona.

- Dawna Ally wróciła – zaczął smętnie – Nie mogłabyś mówić na mnie „ Leosiu” albo no nie wiem „ Ty mój przystojniaku” – powiedział i zrobił te swoje ‘’brewki’’.

- Hahaha ! Marzenia ty mój przystojniaku – zaśmiałam się na cały pokój, włączając laptopa żebym mogła wybrać sobie jakąś piosenkę.

- Ally, ty wiesz że właśnie mnie tak nazwałaś – rzekł uśmiechnięty jak zwycięzca.

- Aj nie zauważyłam – powiedziałam kpiąco, a ten tylko puścił mi oczko. Usiadłam przed laptopem i zaczęłam wybierać piosenki na przedstawienie. Po nie dłużej niż 10 minutach wybrałam 2 piosenki. Czyli Miley Cyrus – When I look at you i piosenkę ze Studia, którą poleciła mi Violetta – Algo se enciende. Byłam podekscytowana.

- Ally włącz tę piosenkę – powiedział wskazując na piosenkę z filmu „Dirty Dancing”- Time of my life.

- Po co ? – spytałam, a on uśmiechnął się chytrze.

- Zobaczysz. – odpowiedział krótko. Zrobiłam co mi kazał, ale od razu zaczęłam tego żałować kiedy wziął mnie za rękę i wyciągnął na środek pokoju.

- Zatańczmy – rzekł, a ja zaśmiałam się głośno i zgodziłam się. Zaczęliśmy swój układ. Znałam go całkiem dobrze, bo Dirty Dancing to mój ulubiony film i oglądałam go z 1000 razy, Leon chyba też, bo całkiem dobrze mu szło. Tańczyliśmy, a śmiechu przy tym, nie było końca. Na dodatek śpiewaliśmy tę piosenkę na cały głos, ale nie powiem ładnie to zaśpiewaliśmy. Kiedy piosenka się skończyła, padliśmy zmęczeni na łóżko. Nagle do pokoju wpadła Nessa.

- Ally !!! Gotowa ?! – prawie krzyknęła.

- Co ? Nie. Która godzina ? – spytałam przerażona.

- Za godzinę przedstawienie ! A zanim dojedziesz do tego ogromnego teatru, w którym występ załatwiła wam Viola dokładnie jakieś 15 minut temu, to minie sporo czasu ! – powiedziała na jednym wydechu. Tsaa.. Pewnie też pędem biegła do pokoju się szykować, bo ona i Sam będą na widowni.

- Dobra, dobra już się szykuję – odpowiedziałam nieco spokojniej, a Van pobiegła szybko do pokoju.

- Chyba czas na ciebie – powiedziałam zwracając się teraz do Leona, leżącego jak zgniły ziemniak na moim łóżku.

- Co ? Aaa… Okey już się zbieram – rzekł wstając z łóżka. – To cześć – pożegnał się i skierował swój tyłek do drzwi. Kiedy stał przy drzwiach, odwrócił się i spojrzał na mnie jakby dostał weny twórczej. – Odwalimy ten kawałek na przedstawieniu Ally. – uśmiechnął się, puścił mi oczko i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Hmm… Ten pomysł nie jest aż taki zły. 
Wzięłam się w garść i poszłam umyć. Po skończonej czynności, w zawiniętym ręczniku i mokrymi włosami, również zawiniętymi w ręcznik, zaczęłam powoli robić sobie makijaż. Nie zrobiłam go zbyt mocnego, a usta pomalowałam brzoskwiniową szminką. Później wysuszyłam włosy i delikatnie pokręciłam na lokówce. Na sam koniec włożyłam na siebie sukienkę, buty i dobrałam dodatki. Wszystko to wykonałam w 35 minut. Zostało mi jeszcze 15 minut. Szybko porwałam torebkę i zbiegłam na dół wrzeszcząc na cały dom, do dziewczyn żeby się pospieszyły. Na mój krzyk zareagowały całkiem szybko i po chwili były na dole. Nessa i Sam odwaliły się jakby szły na mój ślub. Szybko wyszłyśmy z domu, żegnając się z ciocią i wsiadłyśmy do samochodu, po czym ruszyliśmy. 
Dotarliśmy po mniej niż 10 minutach. Tak, teatr był ogromny. Weszłyśmy do niego i poszłyśmy za kurtynę. Wszyscy już tam byli. Przywitałam się ze wszystkimi. Podeszłam do kurtyny od tyłu i zerknęłam co się dzieje. Było ogromnie dużo ludzi. Szukałam wzrokiem Austina, ale nie znalazłam go. Trochę posmutniałam, ale wiedziałam że i tak przyjdzie, bo Viola z nim rozmawiała. Powoli zaczęli występować. Każdy po kolei w zespołach – Vilu, Fran, Cami i Naty, potem Leon, Fede, Andres, Diego, Maxi, Marco i Broduey. Następnie śpiewali solo. Kiedy śpiewała ostatnia – Naty, podszedł do mnie Leon.

- Gotowa ? – spytał uśmiechnięty.

- Jak nigdy. – powiedziałam stanowczo i w tym samym czasie na scenę weszła Viola, zapowiadając gościa specjalnego, czyli mnie. Założyłam sobie mikrofonik, wzięłam głęboki oddech i szybko wkroczyłam na scenę. Zanim włączyli muzykę, szukałam wzrokiem Austina. W końcu go znalazłam, ale co tam zobaczyłam… Austin całował się z jakąś blondyną. 
W tym momencie coś we mnie pękło. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach strumieniem. Nie mogłam przestać płakać. Właśnie puścili piosenkę, a ja stałam jak słup soli i patrzyłam się cała zapłakana na te parę. Nagle piosenka ucichła… Spojrzałam na przyjaciół którzy stali z boku i pokazywali żebym wydała z siebie chociaż jeden dźwięk, ale… Nie mogłam, coś mnie zablokowało. Stałam cały czas patrząc się na nich. 
W pewnym momencie rozległa się znana mi piosenka i na scenę wszedł śpiewający Leon. Popatrzyłam się na niego zapłakana, on podszedł bliżej i wytarł mi spływające łzy, ciągle śpiewając. Potem złapał mnie za rękę i obróciliśmy się w stronę publiczności. Wzięłam głęboki oddech żeby się uspokoić. Po chwili mój głos zaczął wydobywać się z głośników i rozniósł się na całej Sali. Śpiewałam równo z Leonem, nasze głosy pięknie się wypełniały.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                              
Spojrzałam raz w stronę Ausa, który patrzył się na nas zaskoczony. Starałam się nim nie przejmować i śpiewać dalej. Kiedy skończyliśmy byłam już całkowicie uspokojona, ale nadal było widać że płakałam. Następnie zaśpiewałam swoją solową piosenkę Miley Cyrus.

Everybody needs inspiration

Everybody needs a song

Beautiful melody,

When the night’s so long

Cause there is no guarantee

That this life is easy (Yeah)

 

When my world is falling apart

When there’s no light to break up the dark

That’s when I, I, I look at you

When the waves are flooding the shore and

I can’t find my way home anymore

That’s when I, I, I look at you

 

When I look at you

I see forgiveness, I see the truth

You love me for who I am

Like the stars hold the moon

Right there where they belong and

I know I’m not alone (Yeah)

 

When my world is falling apart

When there’s no light to break up the dark

That’s when I, I, I look at you

When the waves are flooding the shore and

I can’t find my way home anymore

That’s when I, I, I look at you


You appear just like a dream to me

Just like kaleidoscope colors that cover me

All I need every breath that I breathe

Don’t you know you’re beautiful (Yeah, Yeah)

 

When the waves are flooding the shore and

I can’t find my way home anymore

That’s when I, I, I look at you

I look at you

Yeah, yeah

You appear just like a dream to me



Przez całą piosenkę patrzyłam się smutna na Austina, ale starałam się już nie płakać. Potem znowu na scenie obok mnie pojawił się Leon.

- Dajemy czadu – szepnął mi do ucha i uśmiechnął się chytrze, a ja uczyniłam ten sam gest. Z głośników rozległa się muzyka z Dirty Dancing, a my zaczęliśmy tańczyć i podśpiewywać sobie. Szło nam bombowo, bez żadnych pomyłek, chociaż tańczyliśmy to tylko raz, jako próbę. Wszystkie wzroki były wlepione nas jak w zegarek do hipnotyzowania. Po chwili na scenę weszli wszyscy nasi znajomi, którzy dzisiaj występowali, stanęli za nami i śpiewali razem refren tej piosenki. Byłam cała rozpromieniona. Gdy dochodził koniec piosenki, Leon zakręcił mną i przyciągnął do siebie. Staliśmy bardzo blisko siebie i patrzyliśmy sobie w oczy. Ocuciły nas głośne brawa wszystkich zebranych ludzi w teatrze. Przytuliłam mocno Leona i ukłoniliśmy się, trzymając się za ręce. Cały czas miałam banana na twarzy. Spojrzałam się na Austina, który był uśmiechnięty i szedł w stronę sceny. Kiedy był już blisko mnie, jakby nigdy nic zbiegłam z niej i rzuciłam się na przyjaciela.

- Ally ! – krzyknął – Co ty tutaj robisz ?! – spytał rozpromieniony.

- Przyleciałam 3 dni temu – odpowiedziałam uśmiechnięta.

- Dałaś czadu – rzekł, patrząc się na mnie szczerze. Uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam na przyjaciół, którzy stali na scenie i patrzyli się na nas.

- To wszystko dzięki nim – powiedziałam wskazując na przyjaciół i szybko ruszyłam do nich na scenę, gdzie wszystkich mocno uściskałam. Do Leona podeszłam jako ostatniego.

- Leoś, ty mój przystojniaku – zaśmiałam się i rzuciłam na przyjaciela, który zakręcił się kilka razy trzymając mnie w uścisku i śmiejąc się razem ze mną.

- Byłaś najlepsza, słoneczko – uśmiechnął się i wpił się w moje usta, a w tym czasie z głośników zaczęła
 znowu lecieć piosenka „Time of my life” i rozległo się głośne „Awwww”. Spojrzałam na Leona uśmiechnięta, a potem na Austina, który nie był wyraźnie tym zadowolony. Zdziwiło mnie to, ale jeżeli on może mnie ranić i całować się z inną to ja też. Znowu spojrzałam na Leona, przytuliłam go mocno i ponownie wpiłam się w jego usta.






Tada !! Serio, takiego zwrotu akcji to sama się nie spodziewałam XD Ally chce wzbudzić zazdrość w Austinie, dobra myśl, żeby tylko Leona nie zraniła, nie ? :D Mam nadzieję że się podobało ;) Piszcie komentarze, bo jak wiecie, 0 komów – brak rozdziału :> To do następnego kochani :)

Music ♥

Szablon wykonała DaFne z Wyimaginowanej Grafiki.