poniedziałek, 27 stycznia 2014
Rozdział 1 - Back & Oblivion
Narrator
Od urodzenia do śmierci każdy polega tym samym prawom życia, ale każde życie wygląda inaczej. Można w nim mieć dużo szczęścia lub ciągłego pecha - a ten niestety dotyczy wielu ludzi. W tak zwanym codziennym życiu znacznie łatwiej o przeżycie bolesne, niż wielkie szczęście. A od proporcji szczęścia i jego braku, w olbrzymiej mierze zależy nasz indywidualny los. Niby jakaś dana sprawa mogłaby ułożyć się dobrze, a jednak coś nie wychodzi i to nie do końca z własnej winy...
Ally
Wstałam wcześnie, a spało mi się cudownie. Zeszłam na dół w celu zjedzenia czegoś na śniadanie. Kiedy otworzyłam lodówkę to oczy wyszły mi z orbit. Pełna jedzenia.. I co ja mam teraz wybrać ? Po 10 minutach zastanawiania się, wybrałam chleb słonecznikowy i serek "Almette" ziołowy, a o picia zieloną herbatę. Po wykwintnym posiłku skierowałam się do łazienki. Wzięłam poranny prysznic, umyłam zęby, zrobiłam bardzo staranny-delikatny makijaż, a włosy pokręciłam na lokówce i pozwoliłam im swobodnie opaść na moje ramiona. Następnie poszłam do pokoju, żeby w coś się ubrać. Jak otworzyłam swoją szafę to walały się z niej ubrania. To jest zawsze najgorsze... Nie wiadomo co na siebie włożyć. Zdecydowanie zajęło mi to najwięcej czasu, bo aż 30 minut. Wybrałam to:
Całkiem, całkiem... Szybko zgarnęłam torebkę i wybiegłam z domu, oczywiście najpierw musiałam go zamknąć. Teraz przez dłuższy czas jestem sama i będę jeszcze 2 tygodnie, bo tata wyjechał do cioci do Europy. Muszę się streszczać, bo się spóźnię do Sonic Booma. Jakoś dzisiaj czuję się wyjątkowo lekko. Po około 10 minutach byłam na miejscu. Otworzyłam sklep i zaczęło się, ruch jak w oborze... O matko ! Jakiś dzieciak włożył głowę do tuby... Masakra. Nawet na sekundę nie można się odwrócić.
- Cześć Ally ! - przywitał się Austin, który właśnie wszedł do sklepu.
- Hej, Austin jakieś plany na dziś ? - uśmiechnęłam się szeroko. Do sklepu wparowali Dez i Trish.
- Siemka Ally ! - krzyknęli chórem i spojrzeli po sobie dziwnym wzrokiem.
- No, hejj... - głos mi się załamał. Do sklepu wszedł, mój były...
- Ally, dobrze się czujesz ? - zaniepokoił się Dez. Ja kiwnęłam głową na "tak".
- No cześć skarbie, stęskniłaś się ? - zapytał kpiącym głosem. Jak ja go nienawidzę ! Moi przyjaciele na te słowa, odwrócili głowy w jego stronę i spojrzeli na mnie pytająco.
- Kevin... Chociaż raz przestałbyś ze mnie żartować... - powiedziałam. On tylko sztucznie się uśmiechnął. Jego "uśmieszek" przyprawia mnie o mdłości.
- Och.. Nie wiedziałem że ci tak źle... Przecież mnie kochasz - wyszczerzył zęby. Ja spuściłam wzrok.
- Proszę Cię wyjdź stąd ! - krzyknęłam i popchałam go w stronę drzwi. On odwrócił się gwałtownie i ścisnął mnie mocno za nadgarstek, aż syknęłam z bólu.
- Kochasz mnie ? - spytał i zaśmiał się. Spojrzałam na niego złowrogim wzrokiem.
- Mówiłam że nie ! Ja cię nienawidzę ! Zniszczyłeś mi życie ! I mam cię za to kochać ?!?! - wykrzyczałam mu w twarz i walnęłam go z liścia. Ten facet mnie wkurza. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę przyjaciół. On do mnie podszedł od tyłu i popchnął że przewróciłam się na podłogę i walnęłam w głowę.
- Zostaw ją ! - krzyknął Austin i podszedł do Kevina.
- Bo co mi zrobisz ? - zapytał z kpiną w głosie - Ty jesteś tylko, małym gnojkiem, który jest gówno wart ! - wykrzyczał mu w twarz. Austin walnął mu z pięści w brzuch. Po chwili zaczęli się obkładać ciosami. Do akcji wkroczył Dez który próbował ich rozdzielić.
- Myślisz że tak po prostu, możesz odebrać mi Ally ? - darł się Kevin.
- Ally jest moją najlepszą przyjaciółką i nie pozwolę żeby jakiś frajer jak ty, ją wykorzystywał ! - wykrzyczał blondyn. Po policzku spłynęła mi łza, szczęścia ? I na twarzy pojawił się mimowolny uśmiech. Spojrzałam w stronę Austina. Patrzył się na mnie, ale ja po chwili zerwałam kontakt wzrokowy, bo dostałam mocnego bólu głowy. Blondyn szybko do mnie podbiegł.
- Dobrze się czujesz ? - zapytał z troską w głosie.
- To ja powinnam się ciebie o to zapytać... - odpowiedziałam. Austin tylko mnie przytulił. Szczerze mówiąc przy nim czuję się bardzo bezpieczna. Teraz już na maksa zaczęła mnie boleć głowa, a do tego plecy. Blondyn spojrzał na mnie opiekuńczo.
- Ally, musimy Cię zabrać do szpitala. Możesz wstać ? - spytał. Więc spróbowałam, ale kiedy się podnosiłam to dostałam mocnego bólu w czaszce i znowu znalazłam sie na podłodze. Chłopak wziął mnie na ręce i skierowaliśmy się do samochodu. Dalej już nie pamiętam, bo chyba zemdlałam...
Austin
Jechaliśmy tak z 10 minut. Dez prowadził. Przeraziłem się kiedy zobaczyłem że Ally zemdlała. Była blada i... Zaraz, zaraz... Matko krew jej leci. Kiedy dojechaliśmy, wziąłem ją znowu na ręce i zaniosłem do szpitala. Od razu wzięli ją na badania i różne takie. Siedzieliśmy na korytarzu i czekaliśmy. A tak w ogóle to przecież Ally nigdy nie mówiła że miała chłopaka. Może coś się wydarzyło... Zresztą, teraz najważniejsze jest jej zdrowie.
- Kiedy to się skończy siedzimy tu już od jakiejś godziny ! - krzyknęła poddenerwowana Trish. Dez spojrzał na nią współczująco, chyba pierwszy raz w życiu.
- Dobra uspokój się zaraz pewnie przyjdzie leka.... - przerwał mi właśnie lekarz podążający w naszą stronę. Od razu do niego podbiegłem.
- Co z Ally ?! - byłem zdenerwowany.
- Proszę się uspokoić. Kim pan jest ? - zapytał.
- Jestem Austin Moon - odpowiedziałem stanowczo.
- A kim jesteś dla Ally - dalej zadawał pytania.
- My jesteśmy jej przyjaciółmi - zza moich pleców wyłonili się Trish i Dez.
- Przykro mi, ale nie mogę udzielić państwu odpowiedzi, potrzebny jest ktoś z rodziny albo bliski.. - przerwałem mu.
- Ja jestem jej chłopakiem - odrzekłem bez zastanowienia. Sam nie wiem czemu to powiedziałem, ale musiałem się jakoś dowiedzieć.
- Dobrze, a więc pani Dawson ma lekki wstrząs mózgu, pobijany kręgosłup i złamany obojczyk. Będzie w szpitalu jeszcze przynajmniej 3 dni. - powiedział. Biedna Ally.. Co ten facet jej zrobił !?!
- Można ją odwiedzić ? - spytałem z nutą nadzieji w głosie. Lekarz kiwnął potwierdzająco głową.
- Jest w sali nr 15 - rzekł i poszedł w kierunku gabinetu. My szybko pognaliśmy do sali naszej Ally. Kiedy otworzyłem drzwi, Ally leżała i wpatrywała się w okno, gdy nas zobaczyła usiadła na łóżku.
- Ally, dobrze się czujesz ?! - krzyknęła szczęśliwa Trish.
- Ally słoneczko, boli Cię coś ? - zapytał Dez.
- Mam nadzieję że dobrze się czujesz. Martwiłem się o ciebie Ally - w końcu mogłem coś powiedzieć. Ally patrzyła tylko na nas jak na wariatów. Nie wiedziałem co jej chodzi. Zapadł chwila ciszy, a ona się w nas wpatrywała.
- Przepraszam, znamy się ? - zapytała zdruzgotana. Kiedy usłyszałem wypowiedziane przez nią słowa, załamałem się. Ally, nas nie pamięta....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz